poniedziałek, 26 października 2015

Muzyka na weselu

www.doublewings.pl

Jedna z ważniejszych spraw, jaka spędza sen z powiek przyszłej Parze Młodej, to muzyka na wesele. Zresztą wśród organizatorów z branży ślubnej również panuje przekonanie, że jest to - obok Młodej Pary i dobrego jedzenia, jeden z trzech najważniejszych składowych dobrego wesela. 
Temat nie jest prosty. Po pierwsze bardzo różne są preferencje, wiedza i gust muzyczny, możliwości finansowe. A cena, jaką należy zapłacić za oprawę muzyczną wesela wahają się bardzo. Postaram się zarówno obiektywnie przedstawić różne opcje, jak i przekonać Was dlaczego z narzeczonym podjęliśmy taką, a nie inną decyzję.

Przede wszystkim opcje są takie:
  • 2-3 osobowy zespół, pełny playback lub pół-playback, śpiew na żywo, prowadzenie zabaw
  • 3-6 (czasem i więcej, ale rzadko) osobowy zespół muzyków, wykonanie na żywo, śpiew na żywo, prowadzenie zabaw, często zwane coverbandami
  • DJ - jedno, lub dwuosobowa ekipa (czasem mamy w pakiecie DJ, który zajmuje się tylko muzyką i wodzireja zajmującego się prowadzeniem imprezy i zabaw, często DJ jest 2w1)
Postaram się pokrótce opisać każdą z możliwości.

OPCJA 1

Wersja z 2-3 osobowym, pół-profesjonalnym zespołem jest na pewno opcją średnią pod względem wydatku. Takie zespoły biorą zazwyczaj od mniej więcej 2500 do 4000 złotych, choć ta górna granica wydaje mi się często zawyżoną kwotą za taka usługę. Jeszcze do niedawna nie było dla nich żadnej konkurencji, święciły triumfy na każdym weselu. Nikogo nie dziwiło, że coś jest z playbacku, a wokaliście jedynie śpiewają. Nie można zresztą powiedzieć, że to złe rozwiązanie. W dalszym ciągu z tego co wiem, jest to jedna z najczęściej wybieranych opcji przez Młode Pary, głównie dlatego, że mają "zespół" i w miarę możliwą do przełknięcia cenę, a wiele z nich potrafi także naprawdę fajnie rozruszać weselników. Warto jednak zapoznać się z repertuarem zespołu, bo jako, iż często nie są oni wnikliwie wykształceni muzycznie i nie będą w stanie zagrać nam wszystkiego. 

OPCJA 2

Brzmi profesjonalnie i kusząco, szczególnie dla osób o wysublimowanym guście muzycznym, dobrze wykształconym pod tym kątem. Mamy tu do czynienie z profesjonalistami, często po szkołach, a nawet akademiach muzycznych, grających wszystko "na żywo" i bez playbacków. Niestety, takie zespoły niemal zawsze liczą więcej osób. I cenią się naprawdę wysoko... Ceny za takie zespoły raczej nie schodzą poniżej 4000 zł, a sięgać mogą nawet 10 000 zł! Taki "zespół" to trochę jak koncert na weselu. Sama jednak osobiście nie jestem przekonana czy jest to konieczne na imprezie weselnej, gdzie jednak przychodzimy się bawić, a nie uczestniczyć w koncercie. Z pewnością jest to opcja dla osób z zasobniejszym portfelem.

OPCJA 3

Dla niektórym brzmi ubogo, nie dość, że jedna osoba, to jeszcze brak muzyki na żywo! Wstyd ostateczny. Nic bardziej mylnego. Dziś nawet na ślubach w pałacach potrafi przygrywać DJ. Dlaczego? Przede wszystkim trudno o rozczarowanie gdy słyszymy lubiane i dobrze znane wersje piosenek, a nie ich - niekiedy słabe - covery. Po drugie DJ jest w stanie puścić absolutnie WSZYSTKO, podczas gdy żaden, nawet najlepszy zespół nie jest w stanie mieć w repertuarze wszystkich piosenek. Po trzecie to także profesjonalista, często z radiowym głosem, który musi mieć doświadczenie w rozruszaniu imprezy. Na pewno to opcja najbardziej ekonomiczna - najtańsza. Mamy jedną, max dwie osoby, w kwocie od ok. 1200 do ok. 2500 zł. Osobiście nie spotkałam się z droższą ofertą, ale to na pewno jest uzależnione od regionu.

dollinsider.com
Dlaczego wybraliśmy DJa?

Dotychczas z narzeczonym "obeszliśmy" kilkanaście różnych wesel, w tym pojawiały się na nich wszystkie z wymienionych powyżej opcji. Dodam, że nie byliśmy wtedy narzeczeństwem, więc nie planowaliśmy jeszcze swojego wesela. Stąd nasze wrażenia nie były jeszcze skierowane w tym kierunku. Zespół z pół-playbackiem zazwyczaj rozczarowywał nas wokalem, kiepską jakością czy słabym repertuarem. Chłopaki z coverbandu byli świetni, bardzo dobra jakość muzyczna - grali dobrze, ale za to repertuar był jak na rockowym koncercie, przerwy bardzo długie, a muzyka jakby nie dopasowana do uroczystości. No i goście musieli się liczyć z rozczarowaniem, że niestety nie mogą zamówić żadnej piosenki, bo chłopcy w ogóle nie grają tego czy tamtego. Na weselu z DJem tak naprawdę niewiele nam się podobało, wielka pompa, zupy kremy, pałace i marmury. Podobała nam się jedna rzecz - DJ. To było jedyne wesele gdzie wybawiliśmy się naprawdę do cna, a nawet w momencie kryzysu około godziny 4, dalej ruszyliśmy na parkiet przyciągani znanymi piosenkami. Goście bawili się świetnie mimo tego, że DJ sam w sobie nie był chyba genialny, bo nie pamiętam by jakkolwiek imprezę prowadził, właściwie tylko puszczał muzykę, nie pamiętam czy coś mówił, nie było żadnych zabaw, a mimo to bawiliśmy się najlepiej. Przy okazji zauważyłam na innych weselach, że w trakcie przerwy zespołów, kiedy puszczali ciszej jakieś piosenki z playbacku, które goście znają, to mimo przerwy ruszali na parkiet. 
Tak, wszyscy lubimy znane i lubiane radiowe przeboje. W znanej i lubianej wersji, która nie kaleczy naszych uszu, w której nie irytuje nas inna interpretacja. Tej, która najbardziej nam wpada w ucho. I to był nasz argument ZA DJem. Nie cena, choć to tylko dodatkowa zaleta. Ale właśnie to, dzięki czemu McDonalds jest takim gigantem - wiesz po co idziesz i dokładnie to zawsze otrzymujesz. Podobnie tu - wiesz, że jak usłyszysz rytmy Bailando to będzie to ten sam znany głos i rytm, a nie jego lepsza czy gorsza kalka. 

O co warto zapytać przed / przy podpisywaniu umowy?

  • Jaki repertuar posiada zespół/ DJ, jakie piosenki preferują, czy może jest coś czego w ogóle nie grają (spotkałam się z zespołem, który za nic w świecie nie gra disco polo, i nie robi od tej zasady absolutnie żadnego wyjątku).
  • Ile wynosi zaliczka, kiedy płatna jest reszta?
  • Czy dopłacamy za nocleg, za dojazd, jeśli tak to ile?
  • Czy zespół/ DJ spożywa alkohol na Waszym weselu? (osobiście u mnie odpadłby każdy, kto pije na weselu - w końcu ja nie piję w pracy, tego samego wymagam od innych będących w pracy).
  • Jak długie są przerwy pomiędzy segmentami muzycznymi, po ile piosenek grają w jednym segmencie?
  • Czy zespół/ DJ prowadzi/ prowadzą także zabawy weselne, czy w tym celu będziecie musieli wynająć kolejną osobę?
  • Czy posiadają jakieś dodatkowe usługi w cenie typu dym, ciężki dym, oświetlenie, automat do baniek i tym podobne?
  • Czy jest możliwość zamówienia piosenki u zespołu i czy jest to usługa dodatkowo płatna? (spotkałam się z sytuacją, że owszem, dodatkowo trzeba za to płacić!)
agencjafilharmonia.pl
Najlepiej jest oczywiście mieć szansę usłyszenia zespołu czy DJa "w akcji" czyli na weselu. Jednakże jeśli nie ma takiej możliwości, zazwyczaj każdy szanujący się usługodawca ma filmy bądź nagrania, na których można usłyszeć chociaż mniej więcej jak sprawują się na imprezie.

Czekam nadal z utęsknieniem na komentarze oraz wskazówki o czym chcielibyście czytać :)

czwartek, 15 października 2015

Fotograf ślubny

Jakub Nowotyński - fotoreportazslubny.com

Fotografów ślubnych jest teraz jak grzybów po deszczu. Można by więc pomyśleć, że wybór tego jednego na nasz ślub i wesele powinien być banalnie prosty. Czy na pewno? Oczywiście, jak w każdej ślubnej materii - ważne komu na czym zależy. Zazwyczaj opiera się to na dwóch czynnikach czyli cenie i jakości. O co jednak warto za wczasu zapytać zanim podpiszemy umowę?
W notce tej możecie oglądać zdjęcia kilku ślubnych fotografów, których brałam pod uwagę przy wybieraniu naszego. 
Olga Krakowska

Na co trzeba zwrócić uwagę i jaki był mój "system" w znajdowaniu fotografa ślubnego?
Otóż - zdjęcie powyżej - jestem w nim totalnie i na amen zakochana, gdybym dostała takie ze swojego ślubu to bym je sobie wydrukowała i powiesiła na ścianie. Ale.. nie można kierować się miłością do jednego zdjęcia, trzeba dogłębnie przejrzeć co fotograf ma do zaoferowania, gdzie robił sesje, jak one wyszły. Fajnie jeśli jest informacja o wykształceniu w tym kierunku. I polecam przeglądanie stron, a nie facebooka - tam trafiają te najlepiej udane kadry. Na stronach często też, ale zazwyczja pogrupowane w sesje jednej pary oraz z wszystkich etapów dnia ślubu - dają lepszy obraz całości. 
Ja stworzyłam tabelkę, w której zamieściłam stronę fotografa i ocenę prac. Ustaliłam sobie skalę od 1 do 5 gwiazdek. Pod uwagę brałam tych, którzy dla mnie dostali "piątkę" i "czwórkę". Ale mailowałam i dzwoniłam do wszystkich z tabelki, by mieć porównanie w cenach i pakietach. 

Olga Krakowska

Różnice w ofertach są tak znaczące, jak ma to miejsce przy salach weselnych. Raz coś jest w pakiecie, raz tego nie ma, raz zdjęć jest więcej, a raz mniej. Bardzo sceptycznie bym podchodziła do fotografów, którzy obiecują ogromną ilość zdjęć 800, 1000, 1200, 1500... Oznacza to niemal tyle co otrzymanie wszystkich zrobionych ujęć. Po pierwsze na pewno tyle zdjęć nie jest nam potrzebnych. Ja osobiście wolę ich dostać 300-500, ale autorsko obrobionych i pięknych.
Jeśli jednak dwóch fotografów podobało mi się tak samo, a jeden w ofercie obiecywał 250 zdjęć, a drugi 500 - to nie wahałiśmy się. 


Kretovych Photography

Przygotowania
Najlepiej, jeśli fotograf jest reportażystą, czyli bezszelestnym obserwatorem tego, co się dzieje, łapaczem emocji. W dniu ślubu nie ma czasu na powtórki, ustawianie, nie każdy jest fotogeniczny i ma zadatki na modela/ modelkę, więc dużo większa jest wtedy szansa na sztuczność. Dobry fotograf ma uchwycić moment, uśmiech, grymas, a nie ustawiać portret "martwej natury". Super jeśli zrobi kilka ładnych detali, ujęcie koronki sukni, obrączek, kwiatów w wiązance, broszki, czy innej drobnostki.
Osobiście nie przepadam za zdjęciami młodej w szlafroku, saute bez makijażu, bo niekiedy zbyt duża różnica w jej "realnym" i "nierealnym" wyglądzie. Najbardziej podobają mi się momenty ostatecznego ubierania, poprawiania detali, wpinania welonu. Ale jak wyżej - to już z pewnością kwestia gustu. 
Jakub Nowotyński


Właściwie koniecznym jest, aby nasz fotograf potrafił robić zdjęcia ludziom. Nie zawsze najlepszy nawet fotograf natury, zwierzątek czy autor zdjęć do reklam będzie w stanie dobrze ująć ludzi w ruchu. A nie oszukujmy się, ruchu w dniu ślubu jest mnóstwo!

Niekiedy tego ruchu jest tak wiele, że aby go uwiecznić trzeba zastosować dalszy plan, pogimnastykować się trochę. Po zdjęciach zazwyczaj widać, który fotograf robi to dla pasji, a który tylko dla pieniędzy. Patrzę na zdjęcia trochę jak na małe dzieła sztuki, na światło, kadrowanie, na to jak wygląda efekt czerni i bieli. Poniżej zdjęcie, w którym również zakochałam się od pierwszego spojrzenia ze względu na wieloplanowość - można by z niego stworzyć kilka osobnych, całe to zdjęcie "żyje" nie mniej niż film.
Jakub Nowotyński

Zamieszczę teraz jedną z najważniejszych rzeczy, czyli listę pytań, jakie warto zadać fotografowi przed podpisaniem z nim umowy.


1) Jaka jest cena wybranego pakietu?
Niektórym np. zależy na pakiecie bez przygotowań, albo bez wesela, lub pleneru. Warto dopytać czy w związku z tym cena się zmienia czy nie i czy w ogóle jest gotów podjąć się takiej usługi.

2) Cena pleneru ślubnego - czy plener w dniu ślubu jest dodatkowo płatny (zazwyczaj nie powinien, bo i tak zatrudniacie fotografa na cały dzień i powinien być do Waszej dyspozycji, ale bywa z tym różnie...), ile kosztuje plener innego dnia niż ślub i czy może się odbyć w dowolnym miejscu.

3) Jaka jest wysokość zaliczki?


4) Ile obrobionych zdjęć otrzymujemy?

5) Czy otrzymujemy jakieś zdjęcia wywołane?


6) Czy otrzymujemy zdjęcia RAW (surowe, nie obrobione)?


7) W jakiej formie otrzymujemy zdjęcia (pendrive, płyta, strona internetowa)?


8) Czy jest możliwość zamówienia dodatków jak: albumy ślubne, fotoksiążki, zdjęcie na szkle, drewnie, płótnie, inne. Jaka jest ich cena?

9) Czy fotograf ma zastępczy aparat, karty pamięci w razie awarii?


10) Czy fotograf zapewnia zastępstwo w razie gdyby z przyczyn losowych nie mógł jednak fotografować naszego ślubu?

11) Jaki jest termin oczekiwania na zdjęcia po ślubie/ sesji plenerowej (to ważne, bo czasem sesja plenerowa jest nawet i w miesiąc po ślubie - jeśli w umowie wasz termin liczy się od dnia sesji to poczekacie na zdjęcia dłużej)?

12) Czy jest możliwość, aby zdjęcia nie były publikowane publicznie na fb, stronach, wykorzystywane w konkursach?

Oczywiście, autorem zdjęć zawsze pozostaje wasz fotograf, ale macie prawo zgodnie z ochroną wizerunków nie zgodzić się, by te zdjęcia były publicznie widoczne. Czasem fotografowie żądają za to podwójnej stawki. Kwestia dotyczy praw autorskich. Czasem jednak można się dogadać w tej sprawie.

13) Czy dopłacacie za ewnetualny dojazd fotografa do jakiegoś miejsca, do ilu kilometrów ten dojazd będzie bezpłatny?


14) Czy jesteście zobligowani załatwić swojemu fotografowi nocleg, a może dwa czy trzy noclegi?

Michał Grzanka

Pamiętajcie jednak, fotografa należy także traktować z szacunkiem. Od tego także zależy jakość Waszych zdjęć - do tego jakimi jesteście ludźmi. Dobrze więc jeśli nie tyle go uwielbiacie, co nie pałacie do tego człowieka antypatią. Wzajemna antypatia utrudni mu pracę a Wam przyjemność przebywania w jego towarzystwie całą imprezę. Spotkałam się z podejściem, że fotograf traktowany jest jak nasz pracownik, zapłaciliśmy mu, więc ma robić co mu każemy. Nie do końca tak to wygląda. Oczywiście, płacimy mu za wykonanie zdjęć, możemy mieć swoje sugestie, ale z drugiej strony zdajemy się na jego intuicję i talent, zakładamy, że zna się na tym co robi. Absolutnie należy zapewnić my "talerzyk" na naszej sali - nie oszczędzamy targując się o okrojone menu dla niego. Nie jest waszym gościem, ale nie może chodzić głodny, tym bardziej, że musi uchwycić wszystkie ważniejsze chwile. 
Zasada jest ptosta - jeśli poczuje się u was jak u dobrych znajomych to i zdjęcia będą piękniejsze. 
To normalne, że w miłej atmosferze wszystko wychodzi lepiej :)
Na koniec kot.
Michał Grzanka



wtorek, 6 października 2015

Ta JEDYNA suknia ślubna

Dzisiaj notka będzie miała charakter dwojaki. Z jednej strony postaram się przybliżyć Wam proces wybierania tej JEDYNEJ i właściwej sukni ślubnej. Z drugiej kolejne punkty będę przeplatać zdjęciami sukien ślubnych, w których zakochałam się podczas oglądania ich w Internecie. Dla zainteresowanych na dole podaję firmę i projektanta. Zapraszam!


Pierwszy krok

Kiedy zaczynamy planować ślub, suknia staje się jednym z pierwszych i najważniejszych tematów dla każdej panny młodej. W końcu czekamy na tę chwilę od dzieciństwa. Poszukiwania warto zacząć od przeglądania sieci. Dużą pomoc w tym zakresie niesie na przykład portal Twoja Suknia ale można także przeglądać strony salonów, a których mamy zamiar mierzyć suknie. Ktoś powie "co to da, skoro najważniejsze jak suknia leży na mnie?". Oczywiście, to jak ostatecznie suknia leży na nas jest najważniejsze, ale musimy wiedzieć co nam się podoba, jaki styl. Czy bardziej zwracamy uwagę na odważne i seksowne kreacje dopasowane do ciała, czy na romantyczne i zwiewne tiule, a może na nowoczesne suknie z kieszeniami? Czy podoba nam się koronka czy odpada, czy kręcą nas świecidełka czy wręcz przeciwnie, kompletnie byśmy ich nie chciały? Jakie wycięcie dekoltu podoba nam się na modelkach. To jest PIERWSZY etap, aby wiedzieć co nam się PODOBA. Zaznaczam, że nie zawsze równa się to temu, w czym nam dobrze i co wybierzemy, ale mamy już cokolwiek, co możemy powiedzieć konsultantce.


Kiedy zacząć mierzenie?


Tak naprawdę nie ma idealnej daty. Ja obstawiam za tym, aby nie wybierać się na mierzenie wcześniej niż na rok przed planowanym ślubem i nie później niż na 2 miesiące przed nim. Gdy do ślubu mamy 2 lata czy nawet 3 (i z tak odległymi terminami się spotkałam) naprawdę nie ma sensu szukać sukni, bo w tak długim okresie czasu wyjdzie jeszcze co najmniej kilka kolekcji, może nam się spodobać co innego, może zmienić się nasza figura albo możemy odwołać ślub (nie życzę, ale i takie przypadki się zdarzają...). Natomiast szukanie na ostatni moment nigdy nie jest proste. Po pierwsze zazwyczaj musimy brać to, co jest w naszym rozmiarze, i co jest dostępne, w szczególności możemy nie mieć szans na suknię zagraniczną, na którą często trzeba czekać. Druga sprawa to nasza figura. Ja należę do osób, które stałą figurę utrzymują od wielu lat, waha się w granicach 1-2 kg, a więc nie będzie to mieć większego znaczenia czy zgubię bądź przytyję kilogram czy dwa. Ale jeśli planujecie intensywne odchudzanie, bądź jesteście narażone na tycie (choroby tarczycy, przyjmowanie hormonów) to lepiej jest troszkę odsunąć mierzenie, nie na ostatni moment, ale tak by np. nie było konieczności zwężania sukni o 4 rozmiary, a o 2. Jeśli mimo to boicie się o rozmiar to suknie z wiązanym gorsetem są bezpieczniejsze. 



Ile sukni przymierzyć?


I tu również nie ma zasady, ale konsultantki w jednej kwestii są zgodne - nieprawda, że im więcej tym lepiej. Wiadomo, że mierzenie sukien to spora frajda, jedyny raz kiedy możemy sobie pomierzyć sukienki. Niestety, trzeba pamiętac jaki jest nasz cel - znalezienie tej jedynej sukni. Sztuczne przedłużanie poszukiwać może jedynie narobić nam chaosu w głowie i sprawić, że już kompletnie nie będziemy się umiały zdecydować. Podobno optymalnie jest przymierzyć do 10 sukien. Zazwyczaj większość kobiet znajduje wtedy swoją wymarzoną sukienkę. Warto przymierzyć kilka różnych fasonów dla porównania (Fasony) w którym jak wyglądamy, oraz brać pod uwagę to co ustaliłyśmy podczas własnych poszukiwać, ale również co doradza konsultantka, która ma już niezbędną wiedzę i potrafi nieraz znaleźć to, co będzie nam świetnie pasować. W moim przypadku było tak, że zafascynowana programem Salon Sukien Ślubnych pobiegłam mierzyć sukienki z czystej ciekawości, pewna, że w połowie fasonów będzie mi źle. Tymczasem dobrze wyglądałam w każdej sukience, a 6 jaką przymierzyłam okazała się tą jedyną, a znalazłam ją sobie sama, wisiała w worku nowiutka :) A tak się martwiłam, że nie będe mogłą długo znaleźć bo jestem bardzo wymagająca...
Oczywiście nie ma nic złego w tym, jeśli ktoś musi przymierzyć sukien więcej.


Co z budżetem?

Suknie ślubne niestety nie należą do najtańszych. Jeśli chcemy mieć suknię nową, to musimy liczyć się z wydaniem kilku tysięcy. Można oczywiście kupić suknię używaną bądź z wyprzedaży, wtedy jesteśmy w stanie zaoszczędzić bardzo dużo. Jeżeli jednak zależy Wam na byciu pierwszą posiadaczką TEJ sukni, to ceny średnio zaczynają się od około 2 tysięcy. Dlaczego określenie budżetu jest ważne? Ano dlatego, żeby nie mierzyć sukni, na które nas nie stać. Powiem szczerze, ja zakochałam się w sukniach, których zdjęcia możecie oglądać w tej notce, jednak ich ceny zwaliły mnie z nóg i mimo że salon mam właściwie pod nosem, to postanowiłam do niego nie iść, choć brałam pod uwagę taką opcję, w ostateczności, gdyby totalnie nic innego mi się nie spodobało. Trzeba twardo postawić sobie jakiś warunek. Oczywiście, jeśli chcemy wydać do 3 tysięcy za suknię, a będzie kosztowała 3200, to pewnie będziemy w stanie dla niej te 200 zł więcej wysupłać, ale co jeśli założymy 3 tysiące, a spodoba nam się taka za 6 tysięcy? Przede wszystkim zdrowy rozsądek. Nie wybieramy się do najdroższych salonów, jeśli wiemy, że nie mamy budżetu na takie suknie. Nie wchodzimy nawet ich tam oglądać, bo co raz zobaczone nie może być odzobaczone - zgodnie z internetowym memem. Gdy zobaczycie drogie, bogato zdobione suknie, to rzeczywiście, nic innego może Wam się wtedy nie spodobać. Mnie ostatecznie spodobała się suknia za 3000 zł i jestem bardzo szczęśliwa, że wcześniej nie obejrzałam na żywo sukien, które opanowały mój rozum i serce, ale zachowałam głowę na karku. Nie lekceważcie przyjętego budżetu.


Pomoc w wyborze sukni

Zazwyczaj na wycieczkę po salonach nie wybieramy się w pojedynkę, zabieramy najczęściej nasze mamy, siostry, przyjaciółki, świadkowe, babcie, ciocie... Oczywiście wsparcie jest bardzo ważne, ale każdy konsultant to powie - im więcej osób, tym więcej zdań. Im większa świta, tym bardziej zamiesza w głowie, tym więcej opinii. Najbardziej optymalnie jest zabrać jedną, dwie osoby, które są nam bliskie, mają podobny gust, bądź dobrze znają nasz i wydadzą szczerą opinię, a nie taką, która ma nas zadowolić. Ostatecznie trzeba jednak zrozumieć, że wyboru dokonuje panna młoda, to ona idzie do ołtarza. Inni mają na celu pomóc nam, jeśli suknia ewidentnie nas poszerza - musimy to wiedzieć. Jeśli jakaś powoduje łzy u wszystkich, to trudno taki objaw zlekceważyć. Zdarza się jednak, że mimo wszelkich wskazówek i porad, Panna Młoda i tak wybiera po swojemu. Suknię wybieramy często pod wpływem emocji, więc ta druga osoba obok, która wskaże nam jej ewentualne plusy i minusy równoważy opinie. Nie dajcie się do niczego zmusić. Ja nie wyobrażałam sobie siebie nigdy w sukni całej błyszczącej w koralikach i błyskotkach, w mocno zdobionych gorsetach, a moja mama wręcz przeciwnie chciałaby żebym świeciła od stóp do głów. Ostatecznie nie można dać sobie narzucić cudzej wizji. To, że moja mama zakochała się w jednej sukience, przymierzyłam ją i nie czułam się w niej komfortowo musiała gorzko przełknąć, ale udało się i ta, w której ja się zakochałam również spowodowała u niej łzy wzruszenia :) 


Skąd wiadomo, że to ta???

Teoretycznie tu także nie ma jednej, właściwej odpowiedzi. Ale gdyby statystycznie przepytać dziewczyny wybierające swoje suknie, wiele razy powtarzają się podobne odczucia. Najczęściej pojawiają się łzy wzruszenia. Gdy widzimy się w TEJ sukni, same pojawiają się pod powiekami, nie możemy się na siebie napatrzeć. Wiele kobiet wspomina, że właśnie gdy przymierzą tą właściwą sukienkę dociera do nich, że naprawdę biorą ślub, że to się niedługo stanie i widzą siebie idącą w niej do ołtarza. Często pojawia się opinia, że cała reszta sukienek w salonie nagle blednie, podobnie z wizjami w głowie, także bledną wobec TEJ jednej. Ja dodam do tego jeszcze od siebie wzruszenie mojej mamy oraz kategoryczne stwierdzenie z moich ust, że "już nie chcę nic więcej mierzyć" ale też i "chętnie bym jej już nie zdejmowała" :) I faktycznie, w takim momencie najlepiej już przestać mierzyć dalej, bo nie ma to sensu :)

Myślę, że to najważniejsze wskazówki, jakimi z doświadczenia mogę się podzielić. Oczywiście, jak wspominałam, u każdego może to wyglądać trochę inaczej, nie można się w 100% sugerować ilością przymierzanych sukni czy osób zabranych do pomocy, każdy robi według własnego uznania.

Co do sukienek, które pojawiały się w tej notce: projektantem jest DAVID TUTERA, projektujący dla firmy MON CHERI. Zdjęcia pojawiły się tu dzięki stronie moncheribridals
Salony firmowe znajdują się na pewno w Białymstoku i Warszawie, poniżej sklejam linka z listą salonów współpracujących z marką, ale nie biorę odpowiedzialności za jej aktualność
SKLEPY
Jednakże suknie Tutery kosztują zazwyczah od 5000 zł w górę. Zgodnie więc z notką nie polecam ich mierzenia bez odpowiedniego budżetu, gotowego na miłość do którejś z tych przepięknych sukien :)