wtorek, 6 października 2015

Ta JEDYNA suknia ślubna

Dzisiaj notka będzie miała charakter dwojaki. Z jednej strony postaram się przybliżyć Wam proces wybierania tej JEDYNEJ i właściwej sukni ślubnej. Z drugiej kolejne punkty będę przeplatać zdjęciami sukien ślubnych, w których zakochałam się podczas oglądania ich w Internecie. Dla zainteresowanych na dole podaję firmę i projektanta. Zapraszam!


Pierwszy krok

Kiedy zaczynamy planować ślub, suknia staje się jednym z pierwszych i najważniejszych tematów dla każdej panny młodej. W końcu czekamy na tę chwilę od dzieciństwa. Poszukiwania warto zacząć od przeglądania sieci. Dużą pomoc w tym zakresie niesie na przykład portal Twoja Suknia ale można także przeglądać strony salonów, a których mamy zamiar mierzyć suknie. Ktoś powie "co to da, skoro najważniejsze jak suknia leży na mnie?". Oczywiście, to jak ostatecznie suknia leży na nas jest najważniejsze, ale musimy wiedzieć co nam się podoba, jaki styl. Czy bardziej zwracamy uwagę na odważne i seksowne kreacje dopasowane do ciała, czy na romantyczne i zwiewne tiule, a może na nowoczesne suknie z kieszeniami? Czy podoba nam się koronka czy odpada, czy kręcą nas świecidełka czy wręcz przeciwnie, kompletnie byśmy ich nie chciały? Jakie wycięcie dekoltu podoba nam się na modelkach. To jest PIERWSZY etap, aby wiedzieć co nam się PODOBA. Zaznaczam, że nie zawsze równa się to temu, w czym nam dobrze i co wybierzemy, ale mamy już cokolwiek, co możemy powiedzieć konsultantce.


Kiedy zacząć mierzenie?


Tak naprawdę nie ma idealnej daty. Ja obstawiam za tym, aby nie wybierać się na mierzenie wcześniej niż na rok przed planowanym ślubem i nie później niż na 2 miesiące przed nim. Gdy do ślubu mamy 2 lata czy nawet 3 (i z tak odległymi terminami się spotkałam) naprawdę nie ma sensu szukać sukni, bo w tak długim okresie czasu wyjdzie jeszcze co najmniej kilka kolekcji, może nam się spodobać co innego, może zmienić się nasza figura albo możemy odwołać ślub (nie życzę, ale i takie przypadki się zdarzają...). Natomiast szukanie na ostatni moment nigdy nie jest proste. Po pierwsze zazwyczaj musimy brać to, co jest w naszym rozmiarze, i co jest dostępne, w szczególności możemy nie mieć szans na suknię zagraniczną, na którą często trzeba czekać. Druga sprawa to nasza figura. Ja należę do osób, które stałą figurę utrzymują od wielu lat, waha się w granicach 1-2 kg, a więc nie będzie to mieć większego znaczenia czy zgubię bądź przytyję kilogram czy dwa. Ale jeśli planujecie intensywne odchudzanie, bądź jesteście narażone na tycie (choroby tarczycy, przyjmowanie hormonów) to lepiej jest troszkę odsunąć mierzenie, nie na ostatni moment, ale tak by np. nie było konieczności zwężania sukni o 4 rozmiary, a o 2. Jeśli mimo to boicie się o rozmiar to suknie z wiązanym gorsetem są bezpieczniejsze. 



Ile sukni przymierzyć?


I tu również nie ma zasady, ale konsultantki w jednej kwestii są zgodne - nieprawda, że im więcej tym lepiej. Wiadomo, że mierzenie sukien to spora frajda, jedyny raz kiedy możemy sobie pomierzyć sukienki. Niestety, trzeba pamiętac jaki jest nasz cel - znalezienie tej jedynej sukni. Sztuczne przedłużanie poszukiwać może jedynie narobić nam chaosu w głowie i sprawić, że już kompletnie nie będziemy się umiały zdecydować. Podobno optymalnie jest przymierzyć do 10 sukien. Zazwyczaj większość kobiet znajduje wtedy swoją wymarzoną sukienkę. Warto przymierzyć kilka różnych fasonów dla porównania (Fasony) w którym jak wyglądamy, oraz brać pod uwagę to co ustaliłyśmy podczas własnych poszukiwać, ale również co doradza konsultantka, która ma już niezbędną wiedzę i potrafi nieraz znaleźć to, co będzie nam świetnie pasować. W moim przypadku było tak, że zafascynowana programem Salon Sukien Ślubnych pobiegłam mierzyć sukienki z czystej ciekawości, pewna, że w połowie fasonów będzie mi źle. Tymczasem dobrze wyglądałam w każdej sukience, a 6 jaką przymierzyłam okazała się tą jedyną, a znalazłam ją sobie sama, wisiała w worku nowiutka :) A tak się martwiłam, że nie będe mogłą długo znaleźć bo jestem bardzo wymagająca...
Oczywiście nie ma nic złego w tym, jeśli ktoś musi przymierzyć sukien więcej.


Co z budżetem?

Suknie ślubne niestety nie należą do najtańszych. Jeśli chcemy mieć suknię nową, to musimy liczyć się z wydaniem kilku tysięcy. Można oczywiście kupić suknię używaną bądź z wyprzedaży, wtedy jesteśmy w stanie zaoszczędzić bardzo dużo. Jeżeli jednak zależy Wam na byciu pierwszą posiadaczką TEJ sukni, to ceny średnio zaczynają się od około 2 tysięcy. Dlaczego określenie budżetu jest ważne? Ano dlatego, żeby nie mierzyć sukni, na które nas nie stać. Powiem szczerze, ja zakochałam się w sukniach, których zdjęcia możecie oglądać w tej notce, jednak ich ceny zwaliły mnie z nóg i mimo że salon mam właściwie pod nosem, to postanowiłam do niego nie iść, choć brałam pod uwagę taką opcję, w ostateczności, gdyby totalnie nic innego mi się nie spodobało. Trzeba twardo postawić sobie jakiś warunek. Oczywiście, jeśli chcemy wydać do 3 tysięcy za suknię, a będzie kosztowała 3200, to pewnie będziemy w stanie dla niej te 200 zł więcej wysupłać, ale co jeśli założymy 3 tysiące, a spodoba nam się taka za 6 tysięcy? Przede wszystkim zdrowy rozsądek. Nie wybieramy się do najdroższych salonów, jeśli wiemy, że nie mamy budżetu na takie suknie. Nie wchodzimy nawet ich tam oglądać, bo co raz zobaczone nie może być odzobaczone - zgodnie z internetowym memem. Gdy zobaczycie drogie, bogato zdobione suknie, to rzeczywiście, nic innego może Wam się wtedy nie spodobać. Mnie ostatecznie spodobała się suknia za 3000 zł i jestem bardzo szczęśliwa, że wcześniej nie obejrzałam na żywo sukien, które opanowały mój rozum i serce, ale zachowałam głowę na karku. Nie lekceważcie przyjętego budżetu.


Pomoc w wyborze sukni

Zazwyczaj na wycieczkę po salonach nie wybieramy się w pojedynkę, zabieramy najczęściej nasze mamy, siostry, przyjaciółki, świadkowe, babcie, ciocie... Oczywiście wsparcie jest bardzo ważne, ale każdy konsultant to powie - im więcej osób, tym więcej zdań. Im większa świta, tym bardziej zamiesza w głowie, tym więcej opinii. Najbardziej optymalnie jest zabrać jedną, dwie osoby, które są nam bliskie, mają podobny gust, bądź dobrze znają nasz i wydadzą szczerą opinię, a nie taką, która ma nas zadowolić. Ostatecznie trzeba jednak zrozumieć, że wyboru dokonuje panna młoda, to ona idzie do ołtarza. Inni mają na celu pomóc nam, jeśli suknia ewidentnie nas poszerza - musimy to wiedzieć. Jeśli jakaś powoduje łzy u wszystkich, to trudno taki objaw zlekceważyć. Zdarza się jednak, że mimo wszelkich wskazówek i porad, Panna Młoda i tak wybiera po swojemu. Suknię wybieramy często pod wpływem emocji, więc ta druga osoba obok, która wskaże nam jej ewentualne plusy i minusy równoważy opinie. Nie dajcie się do niczego zmusić. Ja nie wyobrażałam sobie siebie nigdy w sukni całej błyszczącej w koralikach i błyskotkach, w mocno zdobionych gorsetach, a moja mama wręcz przeciwnie chciałaby żebym świeciła od stóp do głów. Ostatecznie nie można dać sobie narzucić cudzej wizji. To, że moja mama zakochała się w jednej sukience, przymierzyłam ją i nie czułam się w niej komfortowo musiała gorzko przełknąć, ale udało się i ta, w której ja się zakochałam również spowodowała u niej łzy wzruszenia :) 


Skąd wiadomo, że to ta???

Teoretycznie tu także nie ma jednej, właściwej odpowiedzi. Ale gdyby statystycznie przepytać dziewczyny wybierające swoje suknie, wiele razy powtarzają się podobne odczucia. Najczęściej pojawiają się łzy wzruszenia. Gdy widzimy się w TEJ sukni, same pojawiają się pod powiekami, nie możemy się na siebie napatrzeć. Wiele kobiet wspomina, że właśnie gdy przymierzą tą właściwą sukienkę dociera do nich, że naprawdę biorą ślub, że to się niedługo stanie i widzą siebie idącą w niej do ołtarza. Często pojawia się opinia, że cała reszta sukienek w salonie nagle blednie, podobnie z wizjami w głowie, także bledną wobec TEJ jednej. Ja dodam do tego jeszcze od siebie wzruszenie mojej mamy oraz kategoryczne stwierdzenie z moich ust, że "już nie chcę nic więcej mierzyć" ale też i "chętnie bym jej już nie zdejmowała" :) I faktycznie, w takim momencie najlepiej już przestać mierzyć dalej, bo nie ma to sensu :)

Myślę, że to najważniejsze wskazówki, jakimi z doświadczenia mogę się podzielić. Oczywiście, jak wspominałam, u każdego może to wyglądać trochę inaczej, nie można się w 100% sugerować ilością przymierzanych sukni czy osób zabranych do pomocy, każdy robi według własnego uznania.

Co do sukienek, które pojawiały się w tej notce: projektantem jest DAVID TUTERA, projektujący dla firmy MON CHERI. Zdjęcia pojawiły się tu dzięki stronie moncheribridals
Salony firmowe znajdują się na pewno w Białymstoku i Warszawie, poniżej sklejam linka z listą salonów współpracujących z marką, ale nie biorę odpowiedzialności za jej aktualność
SKLEPY
Jednakże suknie Tutery kosztują zazwyczah od 5000 zł w górę. Zgodnie więc z notką nie polecam ich mierzenia bez odpowiedniego budżetu, gotowego na miłość do którejś z tych przepięknych sukien :)

1 komentarz:

  1. Suknia ślubna powinna być spełnieniem marzeń Panny Młodej. Musi się w niej czuć jak księżniczka.

    OdpowiedzUsuń